To wstrząsająca opowieść o domowej idylli w cieniu krematoriów, czyli życiu rodzinnym komendanta Auschwitz, Rudolfa Hössa.

„Strefa interesów” więcej powie o naturze ukrytego ludzkiego bestialstwa niż kilkugodzinna wycieczka do oświęcimskiego obozu w towarzystwie najbardziej nawet elokwentnego przewodnika. 8

„Dobrze się ustawiłaś” – przyznaje matka żony Rudolfa Hoessa, komendanta obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Małżeństwo wraz z gromadką dzieci zamieszkuje nieopodal murów kacetu. Na zewnątrz nie docierają wiadomości o okropieństwach mających miejsce w środku. Dzieci chowają się dobrze, w domu Hoessów trwa sielanka. Żona uprawia przestronny ogród, podejmuje koleżanki. „Helga ledwo zmieściła się w tę sukienkę po Żydówce” – zaśmiewają się wespół. Rankiem Rudolf rusza do pracy. Wsiada na konia i zmierza z onirycznej rzeczywistości wprost w siedlisko zła. Na horyzoncie majaczy budynek obozowy, pod którym widnieje napis „Arbeit macht frei”. Dzieci Hoessa wprawdzie umieją czytać, ale tej formułki nie poznają. Tymczasem pogrążone są w łowieniu ryb z tatą, zabawach we własnym gronie, wycieczkach krajoznawczych.

Strefa interesów (2023) - Johann Karthaus, Luis Noah Witte

Starszy z synów Rudolfa zostanie przyłapany nocą na liczeniu złotych zębów. Ich proweniencja narzuca się sama. Żona Hoessa wspomina coś o futrze z gronostajów oraz diamentach ukrytych przez Żydów w tubce pasty do zębów. Do posiadłości komendanta pielgrzymują podwładni. „To zaszczyt służyć pod panem” – oznajmia któryś z gorliwszych podwykonawców. Właśnie przypadają urodziny Rudolfa. Jest rok 1944. Gdy w ponure miejsce zawita noc, Hoess będzie czytał do snu bajki swoim dzieciom. Sam zaś wierzy w długą, nieprzerwaną misję, jaką powierzył mu Adolf Hitler. Swoje zadania Rudolf wykonuje sumiennie. W przerwie między lekturą baśni a rodzinnym obiadem komendant odbędzie konferencję z inżynierami planującymi logistyczne aspekty funkcjonalnego rozmieszczenia komór gazowych w obozie. Nagle jak grom z jasnego nieba gruchnie wieść o konieczności przenosin do Oranienburga. Tam Hoess będzie musiał służyć III Rzeszy jako inspektor nadzorujący wszystkie obozy zagłady. Dla Hedwig, wiernej żony, taka perspektywa to koniec świata. Nie po to uprawiała swój ogródek, by teraz go porzucić. „Będę optymalizował zyski” – tłumaczy zrozpaczonej małżonce nowe wyzwania równie zafrasowany mąż. W Oranienburgu też da się pielęgnować kwiaty. A i możliwości kontynuacji kariery jakby większe.

Strefa interesów jest spodziewanym kandydatem do rozlicznych nagród w tegorocznej edycji Oscarów. Jedno jest pewne: w kategorii muzycznej film Jonathana Glazera nawet nie będzie rozpatrywany. „Strefa interesów” to beznamiętne dzieło, którego postanowiono nie dekorować dodatkowo elementem muzycznej dramaturgii. Taki zabieg zresztą nie miałby sensu. Temperatura przedmiotu, jaki podjął reżyser, nie wymaga innych niż wizualne środków wyrazu. Sam Glazer nie wyszedł swoją ofertą ponad ascetyczną relację tego, co spokojnie funkcjonowało wokół rozgrzanych pieców i buzujących krematoriów. Perspektywa „banalności zła” Hanny Arendt rażąco kontrastowałaby z rzeczywistością ogródka Hedwig Hoess. Strefa interesów swoim dyskretnym przekazem więcej powie o naturze ukrytego ludzkiego bestialstwa niż kilkugodzinna wycieczka do oświęcimskiego obozu w towarzystwie najbardziej nawet lingwistycznie sprawnego i elokwentnego przewodnika.

Strefa interesów (2023) - Christian Friedel (II), Sandra Hüller

„Rudolf kocha to, co robi” – oznajmia matce Hedwig. „Marzyliśmy o takim życiu” – doda zaraz potem żona komendanta. Kobieta spotka się ze zrozumieniem. Sekretarz Hitlera – Martin Bormann – rozpatruje tymczasem wniosek Hoessa, który wolałby nie porzucać Oświęcimia. „Nie puści z dymem wszystkich” – uspokaja dygnitarz reżimu innego urzędnika niemieckiego. Zapewnienie odnosi do Rudolfa Hoessa, który konsekwentnie eliminuje wrogów III Rzeszy. Faktycznie, wierny komendant nie spali w krematorium każdego. Ktoś w końcu musi dowozić nawóz do ogrodu pani Hedwig.

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 2
amondemon76 3

kolejny przereklamowany gniot, w którym nic się nie dzieje,
to, że obok obozu szczęśliwe życie wiodła rodzina Hössa, musiało być zaskoczeniem dla reżysera,
ale co w tym szokującego? to oczywiste jak dzień po nocy, a noc po dniu…
my wieczorem siedzimy w pubie, a za wschodnią granicą giną ludzie – strefa interesów v.2 – i co?

Maciek_Przybyszewski 9

Cisza, spokój, sielanka – zabiły mnie jako widza, nie pozwoliły wyjść spokojnie z kina. Normalne życie, bez większych trosk, utrapień, a w tle…. No właśnie. Nie potrzeba pokazać okrucieństwa, bestialstwa i innych cech nazistów. Najgorsze jest to co niewypowiedziane. Dzieci beztrosko bawiące się w ogrodzie, gdy za płotem słychać krzyki i strzały. Huczne kinderparty z widokiem na krematorium. Dookoła, eleganccy "ludzie", którzy słuchają klasyków, pielęgnują ogród i żyją w "Strefie interesów".
Do tego niesamowita oprawa muzyczna. Na pewno wrócę do tego filmu, ale nie za szybko, bo głęboko we mnie "wszedł".

Więcej informacji

Proszę czekać…